Z roku poprzedniego:
Ja, 31.12.2oo9
'Miniony rok może nauczyć, że nie ma przeszkód nie do przeskoczenia, ale także, że czasem zwykłe 'nie chce się' może wiele rzeczy oddalić, więc w tym roku postanawiam zredukować 'nie' ; )
I generalnie to był bardzo dobry rok, więc życzę sobie i wszytskim kolejnych dobrych lat. I żebyśmy pożyli dłużej niż do 2012, bo ja naprawde do tego czasu nie uzbieram 200 k na licencje na latanie boeingiem. Że nie wspomnę o tym, że Kasią też się nie nacieszę w tak krótkim czasie. ^'
Ja, o3.o1.2o1o
Jeśli miałbym się ustosunkować do tego co tam napisałem, to rok 2010 mnie zawiódł, albo inaczej- sprawił wiele zawodu, i bólu, taaak fizycznego też. (ciąg dalszy niżej)
Tu spis rzeczy, które wspominać chcę:
Wyprawa na AC/DC
Koncert, który zapamiętam do końca życia. Kto wie, czy nie ostatni jaki zobaczyłem w ich wykonaniu na żywo. Duuużo zabawy, jakiś gigant próbujący mnie zatrzymać, pięć kilometrów (albo lepiej) marszu. Tego się opowiedzieć nie da.
Długo na niego czekałem, i długo będę ten koncert wspominał.
Niechorze
Wyczekiwane wakacje z Kasią, świetne choćby dlatego, że mogłem godzinami wpatrywać się w jej przekopywanie plaży kiedy poszukiwała bursztynów.
Opierdzielanie się na pogorii
Trzy piwa, banderka, freesbie i wilson wraz z niechorzem uczyniły koniec lipca i sierpnia 'miesiącami roku'
Rowerowe wyprawy z Kasią
Może nie było ich wiele, ale nie da się ich nie uwielbiać.
F1
Ciężko nazwać to sportem, ale jest to widowisko, całkiem zajebiste. No i zobaczyłem Belgię.
Kasia
Jak najbardziej zasłużony osobny akapit, była zawsze kiedy było źle, i bez niej ten rok chyba byłby nie do zniesienia. Może to nie na bloga a może jednak ?
Dziękuję Ci za to, że byłaś w tych momentach, których nie chcę tu wspomnieć, i dziękuję Ci za całą resztę, bo jesteś światłem, słodyczą i radością mojego życia (dosłownie ! :*)
I nigdy nie zapomnę Ci tritów, i puszeczek, i tego, że siłą rzeczy w tym roku jeszcze bardziej się 'scementowaliśmy. : )(dżiss czemu ja o tym na blogu ?)
Ogólnie wiele zmian, zimna wojna z początku roku, zażegnana, choć mogła się skończyć wiele szybciej, Zychu nam dorósł co widać w jego ostatniej notce. I miałem napisać, że ten rok był zły po prostu, pominę powody bo jak w. napisałem, nie chcę utrwalać tego syfu.
Ale czy tak naprawdę był zły ? Ostatnio czytałem podsumowanie w prasie, oczywiście pierwszy tupolev, fakt 96 osób szkoda, ale Haiti 250 tysięcy osób i to w wyniku samych wstrząsów a potem niedobory wody, choroby, sieroty. Powodzie u Nas i stracone dobytki. Cieszę się, że ten rok nie był tak zły jak dla ludzi z Haiti albo chociaż Sandomierza (zalanego przez powódź).
Niemniej jednak nie mogę napisać, że dobrze będę ten rok wspominał.
Cd: Ale też cholernie wiele nauczył, bardziej cenię sobie życie, zdrowie, bliskich i każdą drobną radochę, umiem oddzielić rzeczy ważne od mniej ważnych. Każdy ma swoje problemy i swoją skalę do nich, nie zamierzam tutaj dorabiać ideologi czy komuś uświadamiać ile w życiu ma szczęścia. JA jestem z mojego życia zadowolony, choć w roku 2011 planuję swoje życie jeszcze udoskonalić. ^
Wszystko to co złe niniejszym zamykam i zakopuję, kluczyk wyrzucam, i nie rysuję mapy. Nie będę za Tobą tęsknił roku 2010.
Życzę Wam wszystkim w roku 2011 aby był lepszy niż 2010.
I pomimo mody na nie postanawianiem, postanawiam cieszyć się życiem i doceniać je jeszcze bardziej.
Szampańskiej zabawy. ; *
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz