Czyli kolejny epizod przygód studenckich.
Podobieństwo do osób i zdarzeń nieprzypadkowe.
-Okej Krzysztof, pozamiatałeś, wypiłeś kawę, pora na coś pożytecznego... może tak zaliczymy sesję ?
-ooou, ooołkeeeeej
-dobra, googlaj Kaletę
-Ka-le-ta
-doktor Kaleta, doktor
-nie ma nic, dalej nic ! zresztą napisałem mu maila.
-..miesiąc temu
-może był na kajmanach albo umarł ?
-dzwooooń !
-biiiip WYBRANY NUMER JEST NIEPRAWIDŁOWY
-kuuuuur, 04 ma być, nie 03
biiip. biiip... biiiip...
-Halo ? - ulga, ton od razu zdradza brak syndromu wyższego wykształcenia*
-Dzień dobry, moje nazwisko Krzysztof Puchalski, studiuję w Katowicach na kierunku zarządzanie, czy dodzwoniłem się do gabinetu [doktoooora !] doktora Kalety ?
-Tak... ale go tu nie ma... Pomóc w czymś ?
*tu długi opis moich perypetii i tego jak to mimo wysiłków wszelkich na kolokwium dotrzeć nie mogłem*
- To ja powiem jak mogę pomóc -przerwał mój wyuczony wywód- doktor Kaleta jutro około godziny 8.30 ma konferencję wydziałową, może pan go złapać pod tym numerem koło 8
-Dziękuję bar...
- Może poda pan nazwisko ? Przekażę mu jak go spotkam -znów mi przerwał
-Puchalski Krzysztof, Puuu-chaaaaa....
-cholera, widzi pan jak świat zbudowany -znóóóów mi przerwaaaał...- pełno długopisów żaden nie pisze, takie okropne rzeczy... No to jak szło ? Puchalski ?
-Tak, tak jest, Puchalski Krzysztof Z33
-Piaty semestr teraz w Katowicach tak ?
-Tak tak.
-O hoho ! To pan na moje wykłady nie chodzi !
ups...
- Niiie, to znaczy, no nie, że nie chodzi..
jasne, że nie chodzi bo w poniedziałek o 9.45 woli spać.
-Czyli pan był ?
nie wiem czemu poczułem się jak mysz złapana przez lwa, który z tylko znanych sobie powodów postanowił nieco się z ową myszą 'pobawić'.
-No nie. -tarapaty, pomyślałem i zacząłem pospiesznie otwierać plan, żeby wysnuć jakieś wiarygodne kłamstewko- bo to organizacyyyjny dopiero.
-Ale na ćwiczenia pan chodzi ?
czy słyszę pobłażliwość ?
-Chodzi chodzi.
-A to jakie stanowisko pan opracowuje ? [tak, tak, opis stanowiska wójta i zastępcy w gminie mochowo tak wychwalane na tym blogu-przyp. ;p]
-Wójta, i zastępcę, znaczy się opis stanowisk ich robię.
-Oo to świetnie. - mówił chyba i do mnie i do kanapki.
pobłażliwość ! teraz pora na brawurę !
-huh, no nie wiem czy tak świetnie.
-No to ja chętnie zajrzę do pana prac i się przekonamy - znów to rozbawienie, życiem chyba.
-Myślę, że nie będzie źle - będzie, ale to raczej nie ja zawalę tylko grupowe półmózgi [:D]
-No okej, to w takim razie miłego dnia i do ZOBACZENIA !
-Dziękuję za pomoc, i wzajemnie, do widzenia.
*Syndrom wyższego wykształcenia- zależnie od poziomu buractwa pojawia się na różnych etapach edukacji, najwięcej przypadków notuje się po obronie pracy magisterskiej, przejawia się to pogardliwym traktowaniem wszystkich, którzy przynajmniej nie dorównują ofierze syndromu tytułem naukowym oraz zakresem wiedzy z JEGO dziedziny.
***
Tak oto w ciągu dnia stałem się ulubiony studentem dwóch osób:
-pani z ZP za sprawą wiedzy
-pana z Biwp za sprawą przypadkowej interakcji
Nie wyciągnąłem ŻADNEGO wniosku na przyszłość, ale mój plan zajęć (od zwykłego różniący się tym, że usunąłem z niego zbędną tkankę.. w postaci wykładów i wszystkiego co wyciąć bezkarnie mogłem) powiększył się o kolejny wykład na, który będę chodził. Łącznie będą to już 3 wykłady, o 2,5 więcej niż moja średnia ze studiów, i o 3 więcej niż w poprzednim semestrze.
Dziękuję za uwagę. ; )