poniedziałek, 31 stycznia 2011

a little fight in you.

Dzień zacząłem od widoku odjeżdżającego 801, nie mogę nie zwrócić uwagi na fakt iż odjechał 90 sekund za wcześnie, cóż, dzięki temu mam czas tu pobiadolić.

Jeśli nie zmuszą mnie do tego niespodziewane zdarzenia losowe do kwietnia będę chodził względnie wyspany, kolejnym plusikiem jest to, że do zamknięcia sesji pozostały mi 3-4 głupoty, z czego dwie głupoty dosyć trudne, ale nie ma rzeczy nie-do-zdania. ;)

Pracy by trzeba poszukać, ale musi być na pół etatu, broń boże nie w McD, nie myliłem się ani troszkę stwierdzając, że wdrapywanie się po szczeblach kariery w McD upodla i robi z mózgu kawałek mokrej parującej szmaty.

Mógłbym grać we freesbie, pokazowo, stawka nie musiałaby być duża, ale praca w barze na plaży, ratownikiem wolę nie być, zbyt wiele trupów zepsułoby mi lato.
Czemu nikt nie płaci mi za to, że studiuję, gram na komputerze i słucham muzyki ?...
Zaraz, za to płaci mi ZUS.
Może zostanę batmanem.
Trochę niewygodne godziny pracy ale przynajmniej nie kolidowałoby z moim planem dnia, no i miałbym odjazdowe auto służbowe. Hmm...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz