Wolne żarty, nie dość, że nie szanuje faceta, bije go, odmawia mu prawa do jedzenia, to on jeszcze boi się rozwieść, tfu ! Boi się jej postawić, ja rozumiem, że bicie kobiet dla prawdziwego faceta to dno i hańba, ale chyba może ją powstrzymać. Kobiety to słabsza fizycznie płeć i o ile nie jest się mężem zapaśniczki albo Agaty Wróbel no to chyba nie trudno taką powstrzymać. I co to w ogóle za dobór kobiety ? Ja rozumiem, że status i kasa są ważne; ale małżeństwo to nie transakcja wiązana.
A to druga kwestia, kobieta 20 kilo w przód, facet 10 w tył. Czyli, że co facet ma sobie wypruwać flaki żeby mógł napełnić koryto swojej świni ? Facet musi zapieprzać do usranej śmierci średnio (bo statystyczny facet nie dożywa emerytury) przynosić do domu kokosy, a żona musi.. no właśnie, powiedziałbym 'siedzieć i ładnie wyglądać' ale w większości znanych mi małżeństw po ślubie zachodzi zależność z 1 akapitu tego oto zdania; Co z kolei wpływa na nasze krótkie życie bo kobieta jak się źle ze sobą czuje staje się sfrustrowana. Wręcz powiedziałbym, że dla wielu kobiet sensem jest złapanie faceta w sidła a potem zablokowanie mu dróg ucieczki tłuszczem.
Powyższy tekst nie jest obrazem wszystkich kobiet a jedynie pewnej ich grupy (do, której nie należysz Kaaaaś [!!!]).
Więc powtórzę za Belą Lugosim 'beware of the evil [fat] dragon...'.