Uwaga: Wbrew zamierzeniom notka w całości poświęcona politechnice.
Mam w indeksie jedną ocenę powyżej 3,5 i raczej nie przybędzie więcej takich ocen, świetnie, nawet bym to przeżył bo średnia ze studiów i tak nie wygląda źle itp, itd, ale jak piszę trudnego wymagającego myślenia kolosa i dostaję 3.0 a dwóch ludzi którzy nieudolnie ode mnie ściągali dostaje 3- i 3= co w praktyce oznacza takie samo 3, wkurwiam się.Bo na innych dennych kolosach gdzie wystarczy wyprane z myślenia kucie kiedy ja nie umiem przy moim nazwisku nie pojawia się z jedną, ani z dwoma szynami, pojawia się dwa.
Wniosek z tego taki, że gdyby natura obdarzyła mnie brakiem jakichkolwiek zainteresowań i zdolnością pełnego skupienia na tylko jednej rzeczy na studiach miałbym lepiej, bo nie liczy się to co myślisz, liczy się to co wykujesz.
Puentą powinno być to, że spierdzielam na UE, ale nie wiadomo czy przyjmą mnie z taką średnią, i nie wiadomo czy ukończę ten semestr, i tym razem piszę to na serio.
Co nie zmienia faktu, że czuję się niezwykleee spoko, poza oczywistą nieuczciwością na uczelni, i prowizorką jaka tam panuje, cała organizacja tego 'wielkiego organizmu' trzyma się na 'sznurek i ślinę'; a, mam wolny cały marzec, na praktyki, uczelnia zadecydowała wczoraj, i teraz może się zaśmiać w twarz tym biedakom, którzy już zaplanowali je na inny miesiąc (bo 'nie jest planowane wolne, studenci muszą sobie umieć radzić'). Chętnie poszedłbym tam z kanistrem benzyny, wyłożyć im co myślę na temat losowego oceniania prac, braku planu i spójnej organizacji.
I tak cholera, mój wydział ma w nazwie słowo 'organizacja'.. O ironio.
A zresztą, wyleję całą żółć jaka się wezbrała we mnie
- wkurza mnie to, że nie dostaję zaliczenia ze zdanego kolosa a jednocześnie nie ma uzasadnienia dlaczego go nie zdałem
- wkurza mnie to, że mój indeks jest zasypywany trójami od poprzedniej sesji bo albo nie pisałem w pierwszym terminie (że szpital ? tez mi wytłumaczenie, przecież szpitalne łózka mają kółeczka), albo o zgrozo napisałem definicję własnymi słowami (pierwsza zasada politechniki- NIE MYŚL)
- wkurza mnie, że uczelnia wymaga nie dając nic w zamian, wymaga tego, że zdobędę pakiet office i laptopa, choć tak naprawdę uczenie się powinno być darmowe
- wkurza mnie hipokryzja i baronia na uczelniach, jak ktoś nie chce/nie umie się dzielić wiedzą to nie widzę ani pół powodu, dla którego podatnicy mają go opłacać, jeśli z kolei ktoś lubi gnoić ludzi niech płaci za swoje hobby prostytutkom
- wkurza mnie ogólne zakłamanie, wmawianie nam, że otrzymujemy świetne kształcenie, tak nie jest, zapieprzamy tak ciężko jak inni studenci na adekwatnych kierunkach, a wynosimy z tego nieporównywalnie mniej
- wkurza mnie brak pieprzonej szatni, i bufetu (nie mówiąc o kserze) na moim wydziale
- wkurza mnie działające w kratkę Wi-fi
- wkurza mnie uboga biblioteka
- wkurza mnie wyścig szczurów na tej uczelni
- i na koniec wkurza mnie wykładowczy beton, i to, że wielu ludzi dostaje niemałe pieniądze za gadanie a nie uczenie, podczas kiedy na tej uczelni naprawdę nie brakuje porządnej kadry
Tak jest wszędzie i na UŚu i u mnie. Napiszesz kolosa na blisko 100% i go nie zaliczysz, bo dla nich liczyło się akurat to 2%, a jak spytasz czy pozostałe 98% nie sprawdzają Twojej wiedzy zostaniesz okrzyknięty chamem i ogólnie człowiekiem bezczelnym i nie wychowanym i pani DOKTOR weźmie Cię w kółeczko za brak kultury osobistej. Wysnułam nawet teorię, że wraz ze zdobyciem dr przed nazwiskiem człowiek traci całą zawartość czaszki.
OdpowiedzUsuńA sesje zdasz! wszyscy zdamy! i pójdziemy na te zabójcze 2 piwa!!:D