Wczorajsze spotkanie z Magdą Ż. (bo to było wczoraj c'nie?) sprawiło, że postanowiłem cofnąć się myślami o 3 lata. Bo oto 3 lata temu skrzyżowało się wiele ciekawych wydarzeń. Pierwszym kamykiem był fakt iż niejaki Kamil Z. przesądził o swym losie i trafił do klasy z 3 kobietami, z których dwie zatruwały mi życie w całkiem pozytywny sposób, i jedną, która je zatruła* na dobre. Jedna z tych kobiet wyjechała na miesiąc do ju es end ej, jedna została, jedna uciekła do Holandii. Kolejnym ciekawym aspektem jest fakt, iż po długich mękach pani, która postanowiła uciec do Holandii, niedługo zanim to zrobiła postanowiła wpisać się w moje życie. Czy też-postanowiliśmy wpisać się w swoje życia (nie rzycie) wzajemnie. No i 3 pani, która nie pojechała nigdzie, została tu w niedoli, od czasu do czasu wyśmiewając moje pomysły kulinarne (fantazję!!!) i wspierając mnie w chwilach rozstania z tą, która wybrała chodaki i hasz bary. Wreszcie ww. pan, który przypieczętował wcześniej swój los, co on robił? Nie pamiętam, aczkolwiek ma to pewnie jakiś tajemny związek z czymś co pewien dżentelmen nazwał 'smrodem spoconych jaj' i nie wnikając w znaczenie tego stwierdzenia zostawmy jego wakacje w spokoju.
Te wszystkie losowe wydarzenia związały się w węzeł i tak oto wyjazd Kasi scementował Nasz związek, a gadanie z Ewą i z Magdą sprawiło, że nagle cała czwórka zaczęła się dogadywać niczym drużyna R, potem kiedy Zychu dołączył do 3e,c,b czy co to tam było sprawy przybrały nawet gorszy obrót. Człowiek, który toleruje wszystkie kolory pod warunkiem, że mają kolor czerni nagle zaczął rozróżniać kolory. Kasia, której umysł ma ADHD odziedziczyła kocie żarty dzięki czemu nie przepadły w zapomnienie, a Ewa i Magda mogły zatruwać życie Zycha uwagami na temat jego i jego dziwności. To było naprawdę fajne, nawet dla mnie obserwatora z zewnątrz.
Można więc śmiało stwierdzić, że ten węzeł przypadków doprowadził do czegoś naprawdę fajnego. Później oczywiście za sprawą egzaminów dojrzałości i zmian jakie niesie ze sobą koniec beztroskiego siedzenia na sromówie (co za beznadziejna nazwa:D) nadeszła ewolucja relacji. I oczywiście można wszystko tłumaczyć zmianami, fatalizmem, układem gwiazd czy zmianą rozkładów komunikacji miejskiej. Może faktycznie winne są zmiany, różne życiowe drogi, wybory, charaktery nawet i czasem kilka nietaktów. Niezależnie jednak od wszystkiego, należy przyznać, że coś się spierdzieliło, nieprawdaż?
*Każde zatruwanie użyte w tekście ma kontekst stuprocentowo pozytywny co piszę już teraz aby uniknąć dalszych nieporozumień (w nawiasie powinienem dopisać 'Kasiu'-Kasiu:D)