niedziela, 19 czerwca 2011

Magican.

Kości zostały rzucone. Zaprawdę dobrym planem było dbanie o dobre samopoczucie, stres przyszedł dopiero dziś pod wieczór, ale już sobie poszedł. Zostałem więc ja. Jutro jeden z tych ważnych dni, kamieni milowych. Ciężko mi stwierdzić czy to rozdroże, czy też dwoje drzwi, które prowadzą w to samo miejsce. Tak czy inaczej wolę zdać, obronić, czy jak to tam się zwie, no i dostać dyplom, bo przecież już zapłaciłem im te 60 złotych.
Tak czy inaczej(2) jeśli chodzi o życiowe zajęcie, znów trafię w próżnię, i jakoś tego nie czuję. Tej całej mnogości wyboru. Nie będę tęsknił za politechniką. Cokolwiek się jutro nie wydarzy, pora stać się troszkę bardziej dorosłym, cokolwiek miałoby to oznaczać. To z kolei prowadzi mnie do kolejnego uzewnętrznienia, tym razem zamiast wspominek napiszę o tym jak to odczuwam w środku taką energię sprawczą, która wrze, kipi i chce żebym zrobił coś totalnie niespodziewanego, odmiennego. Jestem na emocjonalnym haju, nosi mnie.
Chcę odnaleźć to coś przy czym spędzę swoje dorosłe życie, co stanie się moim zawodem, który polubię, pokocham lub znienawidzę. Jednak zanim się to stanie, jeden jedyny i ostatni egzamin, więc dawajcie mi tu tą komisję!!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz