I znów zaniedbałem moją pustelnię umysłową.
Z jednej strony to raczej dobry znak, mojej nieskończonej nadpobudliwości. Chociaż patrząc na to z drugiej strony nie mogę być takim egoistą. Przecież jeśli zaniedbam bloga to sobie pójdzie obrażony. A kiedy moja nadpobudliwość zniknie znów zasiądę tu chory na wszystko*, czując się jak porzucona opona tira i zamiast delektować się beznadziejnym samopoczuciem wleję je tutaj i zamknę pod jakimś dziwnym tytułem wyssanym z szyszynki.
A teraz uciekam!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz