Ciężko mi się odnieść do postanowień zawartych w zeszłorocznej notce, czy cieszę się życiem bardziej, smakuję je jeszcze intensywniej i łapczywie niczym michałki lub mieszankę wedlowską? Nie wiem. A nawet jakbym wiedział to bym nie powiedział.
Faktem jest, że rok 2011 był dobry. Po roku 2010 nie stało przed nim wielkie wyzwanie, ale to nie on wybierał sobie poprzednika i główne odniesienie.
Nie będę mędził o moich wewnętrznych przemianach bo takowe nie zaszły, może szczypta dojrzałości, ale wciąż czuję się bliższy liceum niż mauzoleum, i wciąż nie wiem co będę w życiu robił.
Jeśli chodzi o przemiany dookoła mnie, to tradycyjnie cośtam się zaczęło, cośtam się skończyło, cośtam postanowiło trwać a jeszcze cośtam nigdy się nie zacząć. Pasjonujące prawda?
Co się nie zmienia, a raczej zmienia się i trwa, ja i Kasia, którą coraz bardziej podziwiam. Zakochuję się na nowo, czasem mam ochotę udusić, ale niezmiennie nie wyobrażam sobie życia z kimś innym. W końcu jesteśmy dla siebie szyci na miarę. :)
No dobrze, przejdźmy więc do kamieni milowych tego roku:
Helios
Dwa miesiące pracy tam nauczyło mnie kilku rzeczy. Po pierwsze nie nadaję się do pracy od do, szczególnie jeśli może ją wykonywać tresowana małpa (kiedyś udowodnię).Chciałbym napisać, ze poznałem tam wspaniałych ludzi, z którymi mam kontakt do teraz, ale tak nie jest. Niemniej jednak było miło, fajnie, śmiesznie i pouczająco. I chciałbym tylko obiecać publicznie, że jak już będę miał pracowników pod własnym kierownictwem to jedyny autorytet jaki zamierzam wykorzystywać to ten zdobyty własnymi siłami.
Sonisphere
A więc Iron Maiden i Motorhead. Co było w tym wyjątkowego? Czy nazwę to muzycznym orgazmem? Pewnie, że tak, i to takim ze skakaniem i krzykiem a więc tak jak lubię (;D). No i nie mogę nie wspomnieć o doborowym towarzystwie w drodze i na koncercie, dzięki Wam mam z kim to wspominać i kolory tego koncertu nie są wyblakłe. Naprawdę bez Was Miniony nie było by to nawet w połowie tak fajne.
Firma
Własne biurko i komputer, poważne obowiązki i odpowiedzialność jaka na mnie spoczywa. To naprawdę wiele daje. Nawet pomimo tego, ze dostałem od lipca JEDNĄ wypłatę i nie ma w tej pracy za wiele pasjonujących przygód, nie licząc może bioenergolakierników i geschaftsfuhrerów. Nie wiem gdzie zaprowadzi mnie ta przygoda z firmą ale na pewno nie pójdzie w las.
[btw. w tym momencie posta dłuższa przerwa śniadaniowa]
Rowerek wodny
A raczej upicie się na rowerku wodnym. Nauczyłem się dwóch rzeczy. Pierwsza, psy lubią wchodzić pod strumień moczu, druga- nie warto. KAc następnego dnia chyba na dobre wyleczył mnie z wódki.
UE
Niemal zapomniałem o tym elemencie tej notki. Obrona także była ważna, ale to UE, które uważałem i dalej uważam za świetną uczelnię jest prawdziwym kamieniem milowym. Wreszcie mam grupę, z którą chętnie spędzam czas. Wreszcie jestem na uczelni tętniącej życiem. Choć nie będzie łatwo na niej pozostać, wiem, że jakoś będzie.
Postanawiam:
1. Jako, że zeszły rok to regeneracja fizyczna i sporo skupiłem na niej(co z kolei wynika z tego, ze druga połowa 2010 upłynęła pod znakiem nachosów), dalej będę chodził na siłownię (nawet podejdę do tego bardziej serio), dalej będę jeździł na rowerze, okazjonalnie biegał, kpił z grubasów i zwracał uwagę na jedzenie. Ale nadeszła pora na trening intelektualny. Nie zacznę czytać więcej bo już czytam dużo, ale fantastyka i sensacja będą musiały zrobić miejsce dla historii, może filozofii, a może nawet fizyki jeśli mi się tak uwidzi.
2. Dalsze kroczki na drodze do poznania swojego życiowego zajęcia.
3. Wyjechanie na prawdziwe wakacje z Kasią.
4. Sprawię, że Kasia będzie się uśmiechać o wiele więcej i wybuduję sobie solidny bunkier na okresy PMS. :D
PS. Życzę Wam i sobie aby przyszły rok zaskakiwał Nas tylko pozytywnie i dał nam tyle czarnych szlaków* ile jesteśmy w stanie przemierzyć i ani jednego więcej. Życzę też Wam (i sobie.. też) żebyście nie stali w miejscu i ciągle znajdowali nowe wyzwania.
PS2. Notka nie może się także obejść bez zdementowania zeszłorocznych słów jakby Zychu dorósł, ani trochę (pochwalam, nie daj się babom!!).
PS3. Piosenką roku zostaje 'Policy of truth' by Depeche Mode, wyróżnienie dla 'Sexy and i know it' za moją fascynację nią mimo zupełnie innej orientacji muzycznej. ;)
Udanej zabawy!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz