poniedziałek, 31 października 2011

Arbuz i astronauta.

Brak mi systematyczności, ten blog to najlepszy dowód na to. Mamy święta, także wesołych świąt. Ogólnie to uważam, że takie święto jest dobre. Choć sam wolałbym nie mieć miejsca kultu do odwiedzania co roku i pozostać w pamięci choćby jednej osoby, ale na lata, nie kilkunastu- raz do roku. Plaża na pogorii III wydaje mi się miejscem gdzie mógłbym być rozsypany, tam jest dosłownie wszystko. Zastanawia mnie skąd w ludziach, szczególnie tych, którzy wierzą, że ciało to tylko skorupka taki zapał to odwiedzania miejsc gdzie składują zwłoki swoich bliskich. Zastanawia mnie nawet skąd ten zapał wziął się u mnie. I nie wiem szczególnie, że jestem w pełni świadomy tego, że to co kryje się te dwa metry pod ziemią zdecydowanie nie jest tym co chciałbym zapamiętać czy uściskać. Moim najnowszym pomysłem pogrzebowym jest ustawienie selekcji, która wyrzucałaby z moich pogrzebów niedyskretnie płaczących i obowiązkowe stroje wikingów (no wiecie, żeby rozluźnić atmosferę).
A jak już przy śmierci i pogrzebach jesteśmy, to jestem całkowicie zawiedziony jej (śmierci) obrazem zarówno społecznym jak i kulturowym, oraz podejściem do następujących po niej obrządków. Wszyscy musimy wylądować w końcu w ziemi, nikt nas z tym nie oswaja. Ja się pytam dla cze go? Dlaczego świat jest zbudowany tak jakbyśmy mieli być nieśmiertelni, patrzymy na nagrobki jakby nas to nie dotyczyło, a gwarantuję Wam to, każdy będzie miał swoją małą apokalipsę, nie dość, że w wielu wypadkach bolesną to jeszcze straszną. Tak samo jak straszne wskakiwanie do bardzo zimnej wody bez oswojenia się. Więc może zapytam wujka google jak oswoić śmierć, i może następnym razem podzielę się wynikami badań.
Memento mori. ;*

poniedziałek, 24 października 2011

glazura i mur.

Użeranie się, a raczej złość na rzecz martwą. Bo użeranie się wymagałoby jakiegoś sprzężenia zwrotnego. Kupuję grę, cena okazyjna ale przy stanie mojego konta całkiem znaczna. Metoda płatności paypal, bo karty kredytowej nie posiadam (nie rozumiem w czym płatnicze są gorsze..). Najpierw błyskawiczny przelew trwa godzinę, później okazuje się, że przez zmianę kursu brakło 17 groszy,kolejny przelew i stracony czas, później kłopoty ze sklepem. Ale udało się, ściąganie gry, także. I co, brakło kluczy, trzeba czekać. Choć przecież wszystko legalnie i po bożemu. I czemu o tym? Bo teraz Ewa na dole napisze, że Ona nie musi płacić bo może mieć za darmo, w dodatku szybciej, i chyba po raz pierwszy w kwestii cyfrowego złodziejstwa nie miałbym jak się bronić, bo moja uczciwość kosztowała mnie sporo mojego czasu, a gry dalej nie uruchomiłem.
Drugi aspekt użerania się, z barierami. Statyka, której poświęciłem sporą część mojego wieczoru jest naprawdę zakręcona. Jeśli porównać ją do kobiety, to jest tłusta, obleśna, brzydka, śmierdząca i szczerbata, i jak każda kobieta trudna do rozszyfrowania. Ale dam jej radę, choćby po to żeby móc dołączyć ją do panteonu ofiar mych.

niedziela, 23 października 2011

Dla odmiany..

Nie wiem co bym zrobił bez bloga. Z zewnątrz to kilkadziesiąt stron bezsensownej paplaniny, ale dla mnie to miejsce jest takim udawanym podium, które tak naprawdę jest tylko pudłem ustawionym dnem do góry. Co jakiś czas włażę na to pudło i głoszę o nadchodzącej apokalipsie i innych bzdetach. Jestem bardzo przywiązany do tego pudła. I chociaż czasem, po upływie paru miesięcy czuję się zażenowany niektórymi wpisami to nie skasuję ani jednego. A jeśli przestanę tu pisać to chyba tylko po to żeby pisać na innym blogu.
Każdy człowiek powinien mieć bloga tak samo jak każdy powinien mieć dostęp do bieżącej wody, edukacji i powietrza. Każdy mógłby ale nie musiałby wejść tam od czasu do czasu i wyrazić się nieco. Tylko nieco, bo nie bez powodu ludzkie myśli są znane w pierwotnej wersji tylko ich właścicielom.
I tu dochodzimy do tematu szczerości. Każdy człowiek kłamie, i choć ogólnie zjawisko godne pogardy to jednak nie stworzylibyśmy cywilizacji bez kłamstwa. A raczej małych kłamstewek, i zatrzymywania swoich opinii w środku.
Wypisuję oczywistości, wiecie co to oznacza? Pora zejść z pudła, do usłyszenia. ;)

sobota, 22 października 2011

Widzisz a nie grzmisz...

Jakże nieuczciwa jest krytyka wobec mediów, że rzekomo nie mają misji, że brak kultury, czynnika odchamiającego? Widać krytycy nie mieli okazji zasiąść przed tv w sobotnie południe. Oto program gdzie cztery osoby po kolei zapraszają się na obiad gdzie gotują potrawy, które zawstydziłyby samego Makłowicza. Oczywiście jak wszędzie w tv element wzajemnego oceniania, i 5000 pln nagrody dla zwycięzcy. Ale zanim to następuje zapraszają konkurentów się kolejno do swoich żywcem wyjętych z katalogu mieszkań- i to nie Ikei (a BlackRedWhite przynajmniej!), i niech gospodarz, nie daj boże, nie zapomni o odpowiednim ułożeniu sztućców. To z góry skazuje biedaka na klęskę! Jakie to polskie, jakie to prawdziwe i bliskie naszym sercom. Popołudniowy obiad, dyskusje o jedzeniu, kulturze, alkohol owszem, ale tylko kolorowy.
Później inny program, młode wysuszone panienki pragną zostać modelkami. Jedna, która przywołuje na myśl tytułowego bohatera filmu 'Predator', głównie aparycją a także tym, że ona też 'dont spik inglisz', choć w przeciwieństwie do rzeczonego bohatera tutaj przyczyną raczej nie jest inaczej niż u humanoidów zbudowany aparat mowy i chęć mordowania.
Mogę oczywiście kontynuować opowieść, ale do konkluzji. Telewizja ma misję, odmóżdżania i spłaszczania gustów odbiorców. I nie chcę zabrzmieć jak ktoś spoglądający z góry mieszając po trochu litość z pogardą dla tych co oglądają, choć trochę tak jest. Ale to właśnie fani tańców, domorosłych modelek i rzekomych talentów zapewniają nam taką a nie inną kulturę w telewizji. Ja nie oglądam prawie wcale, a jak oglądam to coś co ma moim zdaniem wartość. Gdzie można obejrzeć najwięcej starych polskich filmów? Na należącym do francuzów Canal+, o ironio... Nie mam nic przeciwko tym gniotom, które serwują nam największe stacje tv, bo przecież głosuję pilotem (w moim wypadku zwyczajnie go nie dotykając), jednakże chciałbym żeby te miliony, które śledzą papkę zrobiły rachunek sumienia i zdjęły to z anteny na rzecz ambitniejszych projektów.

Druga sprawa, nie wiem jak określić to zjawisko więc nazwę je pasywną agresją. Wyobraźcie sobie felietonistę, dziennikarza, katolika, który w chwilach wolnych od robienia wywiadów z pseudotalentami tworzy nawet niegłupie felietony. Niegłupie pomimo tego, że wspiera kościół z uporem żony alkoholika, który zmienić chce się tylko po tym jak ją uderzy, a i to do pierwszego klina, którego zabija 5 minut później. Niegłupie te jego felietony, ale ostatnio pasywno agresywne(j.w). Najpierw demonstracyjnie nie pisze na łamach tygodnika, który opublikował wywiad z Nergalem, później pisze o prześladowaniu katolików w Polsce. Nie powiem, trafił w samo sedno. Bo kiedy w telewizji występuję wojujący katolik może on gardzić szatanami, i innymi religiami. Ale katolicyzmem?! Nigdy! Poszliśmy nawet dalej, facet mający na pieńku z katolikami nie może wystąpić w tv nawet w charakterze jurora w jakiejś durnej papce dla mas bo już sam jego widok obraża UCIŚNIONYCH KATOLIKÓW. Postanowiłem popracować nad swoim językiem, więc nie napiszę tu dwóch słów, które cisną mi się na usta.

I wreszcie trzy, kościół zastanawia się nad zasadnością kremacji. Czemu? Bo to takie pogańskie(mainstreamowe). Oczywiście palenie ludzi na stosach nie było pogańskie, to było cool, teraz nie jest. Więc nie odprawią mszy nad urną, nawet chować nie chcą, bo przecież mniej się zarabia na tym, a jak wiadomo uciśniony kościół nie ma pieniążków, bóg to jednak rozrzutnik jest. I to mnie irytuje bo w erze informacji i oświecenia ludzie są manipulowani jak stado baranów. Jeśli o mnie chodzi, wsadźcie sobie swoje rytuały w okrężnicę, jeśli jest jakiś bóg to na pewno się z takimi idiotyzmami nie identyfikuje.

niedziela, 16 października 2011

noc noc noc.

Ta praca, w której na bezludnej wyspie karmi się żółwie byłaby dla mnie spełnieniem zawodowym. Trzeba tam prowadzić bloga więc robiłbym właściwie to samo co tutaj, głównie siedział przed komputerem. No i mógłbym zabrać jedną osobę. A więc dokładnie tyle ile potrzeba do szczęścia. Założone na wczoraj cele osiągnąłem z czego jestem dumny.
Jazda na rowerze traci sporo ze swojego uroku kiedy zamiast nad uciekającymi krajobrazami człowiek poświęca swoją uwagę ogarniającemu go uczuciu zimna. Niemniej jednak widoki na pogorii są teraz warte odmrażania, ale nie odmrożeń.

#Królestwo za tydzień prawdziwych wakacji.

piątek, 14 października 2011

and that's the way..

Ciekawostki z życia nr58: Im później dostaję pieniądze tym szybciej się rozchodzą.
Katoliccy Aptekarze Polscy chcą prawa do odmowy sprzedaży antykoncepcji. Nie rozumiem poruszenia, ja osobiście popieram to całkowicie z dwóch powodów:
  • moim zdaniem każdy powinien postępować wg. swoich przekonań
  • wierzę w wolny rynek
Pierwszego tłumaczył nie będę, co do drugiego, popieram takie apteki z zastrzeżeniem, że informacja o tym, że apteka nie sprzedaje musi być dostępna i widoczna np. nad okienkiem oraz w CV pracownika. Do tego, takie apteki nie są uwzględniane przy dyżurach nocnych etc. Gdzie tu wolny rynek? Wolny rynek swoją niewidzialną ręką uderzy po kieszeniach biednych wierzących aptekarzy, którzy albo zreflektują swoje pomysły albo zmienią profesję.
Walki z krzyżem w sejmie, którą podjął mój kandydat się jednak nieco wstydzę. Nie tak wyobrażałem sobie walkę o państwo świeckie, obywatelskie i sprzyjające przedsiębiorczości. Ale jeszcze prawie 4 lata na to aby RPP się zrehabilitowało w moich oczach.
Uuuuwielbiam zakupy!

wtorek, 11 października 2011

Źle się dzieje w kraju..

Nie ma to jak biała herbata z miodem i z cytryną. Jes Jes.
'Studenci w Polsce są coraz głupsi'
Newsweek, a raczej niejaki Andrzej Krajewski uderzył mnie tak mocno, że mało nie wyplułem metaforycznych zębów. Aż chyba napiszę do nich list. Jestem zbulwersowany! Bo to chyba nie wina młodzieży, że po liceum nie ma właściwie żadnych perspektyw na godne życie, z kolei na uczelniach tłoczymy się jak bydło i już sam ten fakt drastycznie obniża szansę na dotarcie do studenta i edukowanie go. No i oczywiście nie myślimy i nie analizujemy, bo nie. Bo my jesteśmy durnym pokoleniem, a to, że nawet do matury z j. polskiego są sztywne klucze odpowiedzi nie ma żadnego znaczenia. Bo szkoła nas uczy dedukcji i myślenia pozaszablonowego na każdym kroku, chyba, ze akurat mieliśmy pisać klasówkę, wtedy każdy musiał wkuć, na uczelni to samo.
Chciałbym studiów gdzie system działa inaczej, gdzie nagradza się samodzielne myślenie a nie tylko wkuwanie, ale ktoś ten system zabił zanim obecne pokolenie studentów na dobre pozbyło się zębów mlecznych.

niedziela, 9 października 2011

Odpowiedzialność obywatelska

Ciekawa sprawa, oto głosując na jedną partię po cichu życzę zwycięstwa innej. Albo inaczej. Obecny rząd był okej, ale jak dla mnie zbyt ugodowy. Główna partia opozycyjna to raczej przeciwieństwo moich życzeń, i nie chcę jej u władzy. Jak na złość ta partia ma duże poparcie, cztery lata temu poszedłem głosować przeciw niej. Teraz już wiem, że głosowanie przeciw to głupota i w dłuższym rozrachunku nie zaprowadzi tego kraju tam gdzie chciałbym go widzieć, dlatego zagłosowałem ZA partią, którą chcę widzieć w parlamencie, co jednak do 21 nie da mi spokoju, a jak źle pójdzie to będę sobie pluł w brodę przez 4 lata.
I tak, wiem, że mój głos nie waży wiele. ale może zmienić naprawdę sporo.

sobota, 8 października 2011

Kościelny swing,

Nie wiem gdzie podziały się moje wiaderka z energią, ew. ogniwa energetyczne. Ale albo gdzieś w instalacji mam przebicie albo zgubiłem baterię bo energii na tydzień brakło mi w środę i tak zostało.
I absolutnie nie robię tu z siebie ofiary, znam ludzi z dużo większym obłożeniem ode mnie, którzy dzielnie je znoszą. Mnie zastanawia sam fakt, czemu i czym ja się tak naprawdę męczę? [Przemyśleniami swoimi genialnymi zapewne]
Zabity jak bydło
Kościół to dla mnie temat rzeka. Do liceum zakodowany miałem pełen szacunek do kościoła, pomimo wątpliwości etc. na jakiejś dziwnej płaszczyźnie, i przy dużej dozie chęci można było uznać mnie za katolika. Wczoraj uświadomiłem sobie jak daleka droga dzieli mnie i kościół.
Słysząc dzwony myślę o 'Hells Bells', a słowa modlitw nie przechodzą mi przez usta bo kiedyś postanowiłem przeanalizować ten klepany od najmłodszych zlepek słów.
Mszę widzę mniej więcej tak: wchodzę do kościoła, siadam, wstaję, klękam- wszystko na komendę (gimnastyka), śpiewam i mówię co mi każą, nieraz po kilka razy, przepraszam za grzechy nawet jeśli nie zrobiłem nic złego, daję im pieniądze po czym proszę aby PAN je przyjął, a jeśli jakiś pan je przyjmie to przecież tylko pan ksiądz i jeśli ja muszę się o to modlić to niech mi je, motyla noga, odda. Następnie znów padamy na kolana i mówimy o tym jak niegodni BOGA jesteśmy. Gdzieś między to wplatamy kilka słów o tym, że próbuje nam się wmówić, ze nie młodzież i określone grupy ale kościół są złe dla Polski, i ze tak nie jest i ma się wrażenie, ze kssiądz niczym Peja rzuci: 'wiecie co z nimi robić'. Ja pomijam już cenniki za posługę, czyli 'co łaska' z paragrafem informującym, że oznacza to nie mniej niż 600pln. Oto kościół utrzymuje wiernych w nieustannym poczuciu winy za jakieś grzechy i bezlitośnie wysysa z nich kasę. Wnioski:
  • Chcę być skremowany i rozsypany (wiem, ze to nielegalne ale zostawię kasę na grzywnę), nie chcę przy tym udziału ŻADNEGO księdza, chyba, że jakiegoś poznam, ale wtedy może się pojawić jako gość nie jako wodzirej. Zaoszczędzone w ten sposób pieniądze proszę przeznaczyć na pomoc dla potrzebujących.
  • Nie chcę mieć z kościołem nic wspólnego, bo dla mnie to jedynie hipokryzja, jeśli kiedyś mi się odmieni- dam znać.
  • Nie wykluczam istnienia prawdziwego Boga, ale wątpię czy wspiera on to koło rybackie, jeśli wspiera i lubi te cyrki- najmocniej przepraszam za obrazę, mam nadzieję, że nie trafię do kotła.
Ah wracając do bydła z tytułu akapitu, to było sformułowanie księdza, o Jezusie. Teraz moje pytanie, kiedy i gdzie bydło zabijano włócznią w serce po uprzednim przybiciu do krzyża, który ww. bydło samo targało na najwyższą w okolicy górę, hm?
Parafrazując Homera: 'Save us Jebus'.
Do bra noc.

środa, 5 października 2011

Nie na temat

Zasadniczo powinienem był już spać, jeśli chciałbym się wyspać. Taki dzień jak dziś potrafi wymęczyć do cna, ale podoba mi się to. Podoba mi się brak nudy, świadomość, że robię coś co mnie bawi i co mnie rozwija, inspiruje.
Proszę państwa do urn..
Za parę dni wybory, i wbrew pozorom decyzja do podjęcia bardzo ważna, z jednej strony polityczny przebieraniec radykał, który po zeszłorocznych wyborach i rzekomej przemianie powiedział, że popełniono błąd wizerunkowy teraz znów przybiera różnie odcienie coraz mocniej utwierdzając mnie w przekonaniu, że są dobre strony władzy autorytarnej. Z drugiej strony rząd, na który nasze pokolenie tak chętnie głosowało, ale odrobinę się zawiodło. Ja nie zagłosuję na żadną z wyżej wymienionych opcji, aczkolwiek polecam rachunek sumienia. Zarówno tym, którzy upatrują dobrobytu w rządach PiS, jak i tym, którzy widzą w PO całe zło świata (a trzeba przyznać, że nie rządzili źle, i zrobili wiele). I jeśli ktoś nie wybiera się do urn (wyborczych) niech w mojej obecności nie narzeka na sytuację w kraju, bo sam nie zrobił nic aby ją zmienić.
Inspiracje
Wchodząc na wykład o 15.20 oczekuje się tylko jednego, że skończy się on jak najszybciej. Tym większy mój podziw dla wykładowcy, który potrafił inspirować nawet o tak tragicznej godzinie. Co więcej potrafił przypomnieć studentom, jakby nie było, mało perspektywicznego kierunku, że muszą mieć poczucie własnej wartości i cenić siebie, swój czas, oraz pracę jaką wkładają w edukowanie się.
Za to totalnie nie rozumiem dlaczego zagadnienia etyczne będzie omawiał na wykładach ze mną ksiądz. A raczej na wykładach beze mnie, bo to chyba taka etyka na wyrost, że o zasadach moralnych, mówi ktoś kto z założenia musi je czerpać z księgi o niepewnym pochodzeniu i miejscami kontrowersyjnej treści. Ale no zobaczymy.
Egoizm
Jako cecha dobra, i potrzebna. Nie można być altruistą nie będąc egoistą. Tak, jestem świadomym faktu egoistą, i dzięki temu jestem w stanie czuć empatię, a więc bywać altruistą i już to czyni mnie w tej kwestii lepszym od tych, którzy egoizmu nie znoszą, nie akceptują i są naprawdę kiepskimi altruistami. No chyba, że mówimy o altruistach, którzy robią coś dla innych, wbrew innym- oni są świetni, szkoda tylko, ze jedynie w swoich oczach. I nawet nieszczęsne słonie dzięki świadomości swojej indywidualności (co pozwalam sobie uznać za zalążek egoizmu) stają się lepszymi kompanami. I dlatego każdemu polecam odrobinę zdrowego egoizmu, zamiast ton tego niezdrowego, zagrzebanego.

Chyba muszę odgrzać Pudelsów i Maleńczuka.

niedziela, 2 października 2011

smażone zielone pomidory

Wczoraj miałem ciekawą przygodę, oto pompując w gardło napój izotoniczy bez opamiętania przebierając nogami, pędziłem jak wariat na moim rowerze w kolorze bumbleebee. Mniej więcej w połowie drogi uświadomiłem sobie, że nie mam siły, wcale. Nagle przypomniałem sobie, ze na etykietce jest napisane, że opóźnia efekty zmęczenia a nie całkowicie je usuwa. Lekcja towarzyszyła mi przez resztę dnia wczorajszego, ale coś mi podpowiada, ze dziś pójdzie w zapomnienie.
Wnioski? zmienić napój izotoniczny, odparzyć bidon, następnym razem jechać jeszcze szybciej.
Ogólnie rower to genialny sposób, żeby zostawić problemy w tyle. Nie żebym jakieś miał obecnie, ale one nie są w stanie biec tak szybko. A że rower ma tylko jedno miejsce nie są w stanie się dosiąść. Jeśli jedzie się do wyznaczonego punktu i z powrotem tą samą trasą można nawet przejechać po swoich problemach lub wepchnąć je w pokrzywy, zazzy.
Październik jest naprawdę cwanym miesiącem, nie to co ociężały listopad subtelny niczym prezydent Komorowski.
Bredzisz Krzysztoff.

sobota, 1 października 2011

Manamana

Następnym razem kiedy postanowię mieszać na blogu najpierw uderzę mocno w coś głową.
Naprawiłem komputer, stan naprawienia trwał jakieś 47 minut po czym komputer znów zaczął, mówiąc eufemicznie się psuć.
Wewnętrzny spokój został zastąpiony przez wewnętrzny niepokój, i możecie mnie zabić ale nie wiem skąd ten niepokój. I tak oto zasiadłem do komputera pisać notkę, z przerwami na poprzedzony niebieskim ekranem restart.
Jesieni o jesieni.
Mam weekend i nie potrafię się odprężyć, to pewnie zasługa tak kochanej przez Was obrzydliwej gnijącej jesieni. Nie rozumiem jak można lubić stan przyrody, w którym jej zieloni ambasadorzy umierają, słońca jest o wieeele mniej w wyniku czego jest zimno. Jeśli miałbym pisać petycję do matki natury to zaproponowałbym wysłanie tego kto wymyślił jesień pod ziemię gdzie słońca nie ma wcale a rzeczy martwych jest mnóstwo. Ja z kolei na górze pławiłbym się w świecie wiecznego lata.

No, tyle.