sobota, 1 października 2011

Manamana

Następnym razem kiedy postanowię mieszać na blogu najpierw uderzę mocno w coś głową.
Naprawiłem komputer, stan naprawienia trwał jakieś 47 minut po czym komputer znów zaczął, mówiąc eufemicznie się psuć.
Wewnętrzny spokój został zastąpiony przez wewnętrzny niepokój, i możecie mnie zabić ale nie wiem skąd ten niepokój. I tak oto zasiadłem do komputera pisać notkę, z przerwami na poprzedzony niebieskim ekranem restart.
Jesieni o jesieni.
Mam weekend i nie potrafię się odprężyć, to pewnie zasługa tak kochanej przez Was obrzydliwej gnijącej jesieni. Nie rozumiem jak można lubić stan przyrody, w którym jej zieloni ambasadorzy umierają, słońca jest o wieeele mniej w wyniku czego jest zimno. Jeśli miałbym pisać petycję do matki natury to zaproponowałbym wysłanie tego kto wymyślił jesień pod ziemię gdzie słońca nie ma wcale a rzeczy martwych jest mnóstwo. Ja z kolei na górze pławiłbym się w świecie wiecznego lata.

No, tyle.

1 komentarz:

  1. Przyjemniej dla oka tu teraz. ^
    Jesień się kocha, kiedy jest piękna. Jak wczoraj np - kolorowe liście, słońce, kasztany, tak milutko było. :) Takiej jesieni jak dziś rano - szaro, buro i bez słońca- się nie kocha, bo powoduje obniżkę samopoczucia.
    Lata natomiast nie kocha się nigdy, bo jest za gorąco. ;D

    OdpowiedzUsuń