7 minut na napisanie posta, minus dwie potrzebne na ubranie się. A więc pięć minut, właściwie to cztery. Co byście zrobili usadzeni w pokoju z bombą ustawioną na 4 minuty, której nie dałoby się rozbroić? Cztery minuty do końca i bum. Hmm? Ciekawe, nieprawdaż? Zakładam, ze głowa zaroiła by się od podsumowań, bo podsumowanie jest ważne.
Podsumujcie więc, bez bomby.
Ja wbrew swojej miłości do rozmyślań, chyba jednak chwyciłabym za telefon do bliskiej osoby, która potem mogłaby poinformować karetkę czy coś, może by się jakoś odratowało część mnie. ;D
OdpowiedzUsuńTo zalezy jak bardzo bym byl usadzony. Przez 4 minuty mozna zrobic bardzo duzo...:P
OdpowiedzUsuńI see what u did there... xD
UsuńA ja bym miłość do myślenia skrupulatnie wyceniła. I cóż, zacierała rączki. Nie sama.
OdpowiedzUsuńPrawda?
OdpowiedzUsuń