piątek, 31 grudnia 2010

Reasumując...

Z roku poprzedniego:

'Ten rok był świetny, i oby następny tez taki był. I to właśnie świetnego roku życzę sobie i wszystkim. ; )'
Ja, 31.12.2oo9

'Miniony rok może nauczyć, że nie ma przeszkód nie do przeskoczenia, ale także, że czasem zwykłe 'nie chce się' może wiele rzeczy oddalić, więc w tym roku postanawiam zredukować 'nie' ; )

I generalnie to był bardzo dobry rok, więc życzę sobie i wszytskim kolejnych dobrych lat. I żebyśmy pożyli dłużej niż do 2012, bo ja naprawde do tego czasu nie uzbieram 200 k na licencje na latanie boeingiem. Że nie wspomnę o tym, że Kasią też się nie nacieszę w tak krótkim czasie. ^'

Ja, o3.o1.2o1o



Jeśli miałbym się ustosunkować do tego co tam napisałem, to rok 2010 mnie zawiódł, albo inaczej- sprawił wiele zawodu, i bólu, taaak fizycznego też. (ciąg dalszy niżej)

Tu spis rzeczy, które wspominać chcę:


Wyprawa na AC/DC
Koncert, który zapamiętam do końca życia. Kto wie, czy nie ostatni jaki zobaczyłem w ich wykonaniu na żywo. Duuużo zabawy, jakiś gigant próbujący mnie zatrzymać, pięć kilometrów (albo lepiej) marszu. Tego się opowiedzieć nie da.
Długo na niego czekałem, i długo będę ten koncert wspominał.

Niechorze
Wyczekiwane wakacje z Kasią, świetne choćby dlatego, że mogłem godzinami wpatrywać się w jej przekopywanie plaży kiedy poszukiwała bursztynów.

Opierdzielanie się na pogorii
Trzy piwa, banderka, freesbie i wilson wraz z niechorzem uczyniły koniec lipca i sierpnia 'miesiącami roku'
Rowerowe wyprawy z Kasią
Może nie było ich wiele, ale nie da się ich nie uwielbiać.

F1
Ciężko nazwać to sportem, ale jest to widowisko, całkiem zajebiste. No i zobaczyłem Belgię.

Kasia
Jak najbardziej zasłużony osobny akapit, była zawsze kiedy było źle, i bez niej ten rok chyba byłby nie do zniesienia. Może to nie na bloga a może jednak ?
Dziękuję Ci za to, że byłaś w tych momentach, których nie chcę tu wspomnieć, i dziękuję Ci za całą resztę, bo jesteś światłem, słodyczą i radością mojego życia (dosłownie ! :*)
I nigdy nie zapomnę Ci tritów, i puszeczek, i tego, że siłą rzeczy w tym roku jeszcze bardziej się 'scementowaliśmy. : )(dżiss czemu ja o tym na blogu ?)

Ogólnie wiele zmian, zimna wojna z początku roku, zażegnana, choć mogła się skończyć wiele szybciej, Zychu nam dorósł co widać w jego ostatniej notce. I miałem napisać, że ten rok był zły po prostu, pominę powody bo jak w. napisałem, nie chcę utrwalać tego syfu.
Ale czy tak naprawdę był zły ? Ostatnio czytałem podsumowanie w prasie, oczywiście pierwszy tupolev, fakt 96 osób szkoda, ale Haiti 250 tysięcy osób i to w wyniku samych wstrząsów a potem niedobory wody, choroby, sieroty. Powodzie u Nas i stracone dobytki. Cieszę się, że ten rok nie był tak zły jak dla ludzi z Haiti albo chociaż Sandomierza (zalanego przez powódź).
Niemniej jednak nie mogę napisać, że dobrze będę ten rok wspominał.


Cd: Ale też cholernie wiele nauczył, bardziej cenię sobie życie, zdrowie, bliskich i każdą drobną radochę, umiem oddzielić rzeczy ważne od mniej ważnych. Każdy ma swoje problemy i swoją skalę do nich, nie zamierzam tutaj dorabiać ideologi czy komuś uświadamiać ile w życiu ma szczęścia. JA jestem z mojego życia zadowolony, choć w roku 2011 planuję swoje życie jeszcze udoskonalić. ^

Wszystko to co złe niniejszym zamykam i zakopuję, kluczyk wyrzucam, i nie rysuję mapy. Nie będę za Tobą tęsknił roku 2010.
Życzę Wam wszystkim w roku 2011 aby był lepszy niż 2010.
I pomimo mody na nie postanawianiem, postanawiam cieszyć się życiem i doceniać je jeszcze bardziej.
Szampańskiej zabawy. ; *

środa, 29 grudnia 2010

Lata 70 mają wielki bunt, LSD, marychę, najlepszy rock jaki powstawał ever, odjazdowy styl.
80's to heavy metal, Marty McFly, boom na Star Wars (choć ANH to jescze 70's) i Sylwestra Stallone.
90's sucks.
A 00's ? System of a Down, Tokio Hotel, i Hannah Montana(h) z kinematografii zapamiętamy Fight Club i TDK, no i emo.
Mam nadzieję, że 10's wykorzystamy nieco lepiej. ; p

poniedziałek, 27 grudnia 2010

Nie o świętach

Czasem...
Źle, nie czasem, często, myślę o zmianie, nie upatrzyłem sobie jej pół świata stąd, myślę, że to czego szukam jest gdzieś tutaj, za rogiem. Chyba pójdę do pracy do baru, potem ruszę z Kasią w podróż, później może pójdę do NSR, w międzyczasie obejrzę kilka zajebistych koncertów na żywo. I nie muszę wskakiwać w karierowy młyn żeby widzieć, że chcę prostszego życia. I nie chodzi tu o poziom trudności- ten ustawiony za nisko potrafi Nas wypaczyć. Chodzi tu o prostotę, dzięki, której cokolwiek osiągnę w życiu osiągnę swoją pracą i nie kosztem innych, chodzi tu o docenianie tych drobiazgów, o których tak wielu z Nas zapomina.
Bo choć gadanie o szklankach i o tym czy one są na wpół puste, czy też pół-pełne wieje nieco pseudo-mądrościami a la Coelho, to jednak trzeba się pogodzić z faktem, że idiotą byłby ten kto oceniałby swoje zadowolenie z życia bazując na tym czego nie ma.
Wiemy też, że żadna 'szklanka' nie jest pusta.
A jak napisał Piekara (prawdopodobnie za jakimś zacnym dekadentem, który to jako wzorowy przedstawiciel swego gatunku [powtarzając za dr. Majznerem] 'siedział pił i biadolił') jeśli za długo patrzymy w pustkę ona spojrzy w Nas, można to definiować na wiele sposobów, ale w żadnym wypadku nie będzie to nic pozytywnego.
Powrócę do tematu w podsumowaniu roku.
To pofilozofowane, zresztą co mnie to, mam prawo pisać tu co chcę póki nie zachęcam do rasizmu lub nazizmu.

No i jeszcze studia, perspektywa stycznia zdaje się odsuwać zakończenie 1 stopnia o sto lat, aja czuję, ze rozjebię sesję, dziwne uczucie, bo zawsze gdzieś była obawa.




Miałem ochotę podsumować rok już dziś, ale wstrzymam się, jeszcze chwilę.

piątek, 24 grudnia 2010

thunder !

Wigilia bez notki ?
Tak być nie może.

Święta, święta
Przynajmniej nie ma dylematu kogo gdzie posadzić przy stole,
Choć nawet na tak małej wigilii można zdublować prezent,
zabawne <śmiech Sheldona>

A zamiast kolę AC DC, ale inne, bo świąteczne. Ogólnie lubię święta, bo i czego tu nie lubić ? Zyskuje dom, bo wysprzątany, domownicy, bo prezenty, poziom cholesterolu też.

Życzę Wam i sobie roku lepszego niż ten obecny.
I oddalam się na świąteczne piwo. Szkoda, że stopniał śnieg.

piątek, 17 grudnia 2010

Mob rules

'-A panowie co ? Nic nie mają znowu ?
-Laptop odmówił posłuszeństwa, zrobimy w domu..

10 minut później
-A może nie noszę tego jebanego laptopa bo kurwa nie chce !
Wyrastająca spod ziemii pani prof.
-Dobrze wiedzieć'

A nawet bardzo dobrze, że to nudne, że toporne, że męczące.
Pomimo szczerych chęci, nie potrafię zmusić się do choć odrobiny przejęcia,
Tym małym wyścigiem szczurów, zresztą nie uważam się za szczura,

Święta idą !!!

sobota, 11 grudnia 2010

Nienienienienienie !

Gardło ma prawo boleć, jak i schorowane zatoki, ale niechże to się trzyyyma z dala od głowy.

czwartek, 2 grudnia 2010

Nowa Tap Madl jest brzydka, ale nikt nie mówił, że Madls mają być ładne, nowy Talent pewnie kiepski, nie wiem, korzystając z wolnosci wyboru nie włączyłem tv ani na Madls ani Talent. Jak ktoś szuka piękna w tv to polecam japońskie i europejskie kino na c+, talenty na kanałach sportowych, talent wokalny ma choćby Lady Gaga w MTV. ;D
Co nie oznacza, że odmawiam czegoś tym dziewczynom, są różne typy piękna, nie JEDEN, w dodatku trudny, bo imo Julię Roberts bije na głowę taka Eva Mendes, ale zaraz okaże się, że ona sztuczna jest, alb0 jej kanon urody nadaje się tylko do pieprzenia.
Ahhh, praktycznie każdy facet na six-pack, tylko ukryty pod większą lub mniejszą warstwą izolacyjną.
Trzeba po prostu to uszanować, na przykład ożenek z dowolną niemką jest szczytem perwersji, mimo to nie piętnuję ich.
Za długie to chyba na komentarz ? Dlatego tu.

Koszmarne święta ? Nie, jeśli mam coś do powiedzenia.

poniedziałek, 29 listopada 2010

Krwawy równoleżnik

Końcówka listopada, oznacza to, że:
-wkrótce święta
-wkrótce sylwester
-wkrótce deadline na wszystkie projekty co oznacza, że będę miał co robić

Potem sesja, Politechnika wprowadza elektroniczne karty, to fajnie, znając politechnikę nie będą one działały, bo tu nawet gniazdka nie działają i zamiast prądu stałego oferują mordercze (dla rzutników wahania).
Za jakieś 3,5 miesiąca wiosna, blisko wbrew pozorom tę wiosnę i lato zamierzam przemierzyć w zdrowiu.

Sylwester za 32 dni, cieszy mnie to bardzo, nie żebym miał szampańskie plany, ale zamknę ten rok i nawet za niego nie wypiję, zamknę, zakopię i zapomnę.
I chyba łagodnieję, bo coraz częściej zamiast AC/DC słucham Queen.

Wiem wiem blogu, zaniedbałem Cię i nadrabiam ilością, ale wybaczysz ? Co mówisz ?
Mówi, że wybacza, on zawsze wybacza i pomaga zająć się czymś co nie jest projekcją finansową, i modlę się o siłę, siłę, która pozwoli mi nie olać szkoły.
Gdzie wyzwania ? Głód wiedzy !? Szczere zaciekawienie ?! Pie*dolona szatnia ?!

A teraz czeka na mnie sekretne zajęcie !! mu hahhahahha !

wtorek, 9 listopada 2010

Jeśli dobrze pójdzie jutro będę mógł mówić o zakończeniu sesji, jeśli dostanę wpis z praktyk. Za tym wpisem stoi dłuższa historia, której morałem jest stwierdzenie ponad wszelką wątpliwość, że ludzie są i parapety, a ja trafiłem na to drugie, i się użeram.

I świat jakby trochę zwolnił.


poniedziałek, 25 października 2010

Świat jest (za) mały 2

- Oj coś dużo państwa nie chodzi na wykłady ? Lenistwo ?.. Zresztą, jak ksiądz z ambony, do Was pretensje za tych co nie przychodzą na wyklady.. A propos, pan od Was z roku do mnie dzwonił, właściwie to do doktora Kalety, pojawił się ?
- Tak, tak
- No prooooszę !

uh uh

wtorek, 19 października 2010

Świat jest (za) mały

Czyli kolejny epizod przygód studenckich.
Podobieństwo do osób i zdarzeń nieprzypadkowe.

-Okej Krzysztof, pozamiatałeś, wypiłeś kawę, pora na coś pożytecznego... może tak zaliczymy sesję ?
-ooou, ooołkeeeeej
-dobra, googlaj Kaletę
-Ka-le-ta
-doktor Kaleta, doktor
-nie ma nic, dalej nic ! zresztą napisałem mu maila.
-..miesiąc temu
-może był na kajmanach albo umarł ?
-dzwooooń !
-biiiip WYBRANY NUMER JEST NIEPRAWIDŁOWY
-kuuuuur, 04 ma być, nie 03

biiip. biiip... biiiip...
-Halo ? - ulga, ton od razu zdradza brak syndromu wyższego wykształcenia*
-Dzień dobry, moje nazwisko Krzysztof Puchalski, studiuję w Katowicach na kierunku zarządzanie, czy dodzwoniłem się do gabinetu [doktoooora !] doktora Kalety ?
-Tak... ale go tu nie ma... Pomóc w czymś ?
*tu długi opis moich perypetii i tego jak to mimo wysiłków wszelkich na kolokwium dotrzeć nie mogłem*
- To ja powiem jak mogę pomóc -przerwał mój wyuczony wywód- doktor Kaleta jutro około godziny 8.30 ma konferencję wydziałową, może pan go złapać pod tym numerem koło 8
-Dziękuję bar...
- Może poda pan nazwisko ? Przekażę mu jak go spotkam -znów mi przerwał
-Puchalski Krzysztof, Puuu-chaaaaa....
-cholera, widzi pan jak świat zbudowany -znóóóów mi przerwaaaał...- pełno długopisów żaden nie pisze, takie okropne rzeczy... No to jak szło ? Puchalski ?
-Tak, tak jest, Puchalski Krzysztof Z33
-Piaty semestr teraz w Katowicach tak ?
-Tak tak.
-O hoho ! To pan na moje wykłady nie chodzi !
ups...
- Niiie, to znaczy, no nie, że nie chodzi..
jasne, że nie chodzi bo w poniedziałek o 9.45 woli spać.
-Czyli pan był ?
nie wiem czemu poczułem się jak mysz złapana przez lwa, który z tylko znanych sobie powodów postanowił nieco się z ową myszą 'pobawić'.
-No nie. -tarapaty, pomyślałem i zacząłem pospiesznie otwierać plan, żeby wysnuć jakieś wiarygodne kłamstewko- bo to organizacyyyjny dopiero.
-Ale na ćwiczenia pan chodzi ?
czy słyszę pobłażliwość ?
-Chodzi chodzi.
-A to jakie stanowisko pan opracowuje ? [tak, tak, opis stanowiska wójta i zastępcy w gminie mochowo tak wychwalane na tym blogu-przyp. ;p]
-Wójta, i zastępcę, znaczy się opis stanowisk ich robię.
-Oo to świetnie. - mówił chyba i do mnie i do kanapki.
pobłażliwość ! teraz pora na brawurę !
-huh, no nie wiem czy tak świetnie.
-No to ja chętnie zajrzę do pana prac i się przekonamy - znów to rozbawienie, życiem chyba.
-Myślę, że nie będzie źle - będzie, ale to raczej nie ja zawalę tylko grupowe półmózgi [:D]
-No okej, to w takim razie miłego dnia i do ZOBACZENIA !
-Dziękuję za pomoc, i wzajemnie, do widzenia.

*Syndrom wyższego wykształcenia- zależnie od poziomu buractwa pojawia się na różnych etapach edukacji, najwięcej przypadków notuje się po obronie pracy magisterskiej, przejawia się to pogardliwym traktowaniem wszystkich, którzy przynajmniej nie dorównują ofierze syndromu tytułem naukowym oraz zakresem wiedzy z JEGO dziedziny.

***

Tak oto w ciągu dnia stałem się ulubiony studentem dwóch osób:
-pani z ZP za sprawą wiedzy
-pana z Biwp za sprawą przypadkowej interakcji

Nie wyciągnąłem ŻADNEGO wniosku na przyszłość, ale mój plan zajęć (od zwykłego różniący się tym, że usunąłem z niego zbędną tkankę.. w postaci wykładów i wszystkiego co wyciąć bezkarnie mogłem) powiększył się o kolejny wykład na, który będę chodził. Łącznie będą to już 3 wykłady, o 2,5 więcej niż moja średnia ze studiów, i o 3 więcej niż w poprzednim semestrze.
Dziękuję za uwagę. ; )


sobota, 16 października 2010

Paradoks stoiska mięsnego w im liczba pracujących tam kobiet jest odwrotnie proporcjonalna do ilości oczekujących klientów, w naturze nic nie ginie, więc wraz z przybywaniem klientów szanowna panie ekspedientki kolejno zajmują się plotkowaniem, chichotaniem lub przekładaniem wędliny z miejsca na miejsce.

Bulwaaa no !

piątek, 15 października 2010

Klasyczny kejs trupa w szafie, wersalce lub innym pojemnym miejscu, trup gdzieś jest, to czuć, tylko gdzie on ?

wtorek, 12 października 2010

Naprawdę Krzyś ? Naprawdę chcesz w przyszłości badać i wartościować pracę zastępcy wójta gminy Mochowo ? Albo szukać zasranego bilansu, jeszcze bardziej zasranej spółki ?
Nożesz kuźwa, hell no !

Bardziej topornej uczelni nie mogłem chyba wybrać, może przedłużę sobie weekend do czwartku lub piątku ?

poniedziałek, 11 października 2010

5-15

Lubię jednorazowe spożywcze artykuły promocyjne, raczej do nich nie wracam, ale owsianka zalewana wodą, cóż ma to swój urok.
Zrobienie sobie czterodniowego weekendu też ma urok, aczkolwiek będę musiał w końcu się zebrać i przecierpieć ten semestr, i kolejny.

Nie lubię mieć nie umytej podłogi, ale tak strasznie mi się nie chce.
Nie lubię się stresować, ale nie da się tego czasem uniknąć, naprawdę chcę żeby moje życie pozostało w formie zbliżonej do tej w jakiej jest teraz jeszcze przez kilka lat, zastąpiłbym politechnikę czymś innym, ale poza tym odpowiada mi mieszkanie u rodziciela, odpowiada mi cykl dobowy i pór roku, wszystko jest świetnie.

Muszę też znaleźć sprawozdanie finansowe, i napisać podanie o przedłużenie sesji bo jak wiadomo tytuł doktora zwalnia z obowiązku odpisywania na maile (ew. jak ma się ten tytuł taka umiejętność przestaje być potrzebna)
W sobotę w PKZ przegląd Najgorszych Filmów Świata, o dziwo nie widziałem, żadnego z tej edycji więc muszę iść !

To tyle, dobranoc. ; *

wtorek, 5 października 2010

won't get fooled again

Postanowiłem, że będę robił w życiu to co lubię, albo nie będę robił nic.
Nie zamierzam się stresować ani zamykać w biurze pełnym ezoterycznych segregatorów i sterylnych biurek, i nie będę się pasjonował pieprzoną wycinarką plazmową.

Mam jedno życie i nie zamierzam zmarnować go w jakimś bagnie żyjąc obietnicą lepszego jutra, facet dożywa średnio 61 roku życia, czyli nawet nie do emeryturki, a średnia to nie wartość gwarantowana powiedziałbym, że wręcz dobicie do średniej to nie lada osiągnięcie.

Aha, kończę z politechniką. Nie, nie teraz, ale za rok. Chyba.
Nie, nie - [chyba] kończę. Kończę, chyba, że nie będzie lepszych opcji.
I pójdę na jakiś odpimpowany staż, gdzie praca będzie przyjemnością- mam nadzieję.
I popłynę z Kasią w rejs !

sobota, 2 października 2010

Aha, jutro nie powiem 'więcej nie piję'- kaca nie będzie !

Zbrodnia i kara.

Czemu ludzie jak widzą problem i nie dostrzegają jego rozwiązania, sięgają po sznur ? (albo pasek, czy tam kabel)
Bo są głupi, każdy, KAŻDY samobójca to skończony debil, niegodny 1/100 żalu jaki po nim jest.
A mimo to żal.

Więc niczym w filmie 'cztery wesela i pogrzeb' z tym, że powinno być 'cztery pogrzeby i.. pobyt w szpitalu' a rok się jeszcze nie skończył, choć już można go ocenić jako zły.

A teraz celebrowanie i popijanie, au revoir !

środa, 22 września 2010

z życia

http://partnerstwo.onet.pl/1626208,4704,3,artykul.html

Wolne żarty, nie dość, że nie szanuje faceta, bije go, odmawia mu prawa do jedzenia, to on jeszcze boi się rozwieść, tfu ! Boi się jej postawić, ja rozumiem, że bicie kobiet dla prawdziwego faceta to dno i hańba, ale chyba może ją powstrzymać. Kobiety to słabsza fizycznie płeć i o ile nie jest się mężem zapaśniczki albo Agaty Wróbel no to chyba nie trudno taką powstrzymać. I co to w ogóle za dobór kobiety ? Ja rozumiem, że status i kasa są ważne; ale małżeństwo to nie transakcja wiązana.

A to druga kwestia, kobieta 20 kilo w przód, facet 10 w tył. Czyli, że co facet ma sobie wypruwać flaki żeby mógł napełnić koryto swojej świni ? Facet musi zapieprzać do usranej śmierci średnio (bo statystyczny facet nie dożywa emerytury) przynosić do domu kokosy, a żona musi.. no właśnie, powiedziałbym 'siedzieć i ładnie wyglądać' ale w większości znanych mi małżeństw po ślubie zachodzi zależność z 1 akapitu tego oto zdania; Co z kolei wpływa na nasze krótkie życie bo kobieta jak się źle ze sobą czuje staje się sfrustrowana. Wręcz powiedziałbym, że dla wielu kobiet sensem jest złapanie faceta w sidła a potem zablokowanie mu dróg ucieczki tłuszczem.

Powyższy tekst nie jest obrazem wszystkich kobiet a jedynie pewnej ich grupy (do, której nie należysz Kaaaaś [!!!]).
Więc powtórzę za Belą Lugosim 'beware of the evil [fat] dragon...'.

piątek, 17 września 2010

chłopaki u u U nie płaczą u u U

Faceci nie płaczą, chyba, że z okazji alergii. Płaczący facet kończy albo jak Elton John, albo jak George Michael, albo wręcz jak MJ. Zapisać, zapamiętać.
Co więc robić z negatywnymi emocjami ?
Oczywiście dusić je w sobie i głęboko zamykać- tak właśnie robimy !
NIE PŁACZEMY.
A już na pewno nie na widoku. Tak to już jest.
[i śmierć Mufasy nie stanowi wyjątku]

Tyle przemyśleń na dziś.

Mózg ma już dosyć, mimo, że się nie przemęczam, to sesji już mam dość, ale jak dobrze pójdzie niedługo finisz.


sobota, 11 września 2010

trublod

Czemu zrobienie czegoś dobrego zawsze musi mieć jakiś haczyk ?
Pewnie to jakieś wielkie kosmiczne równanie,w którym prawa strona musi się równać lewej, chociaż bliskie spotkanie z igłą to niewielka cena jeśli ma to uratować życie (żebym tylko wiedział, że czysta ta igła będzie). Bo uniwersalna krew to wielka odpowiedzialność, jak by to powiedział śp. wujek Parker (w sumie mówił o mocy, a teksty z komiksów to nie źródło.. a zresztąąą), ale szpik i organy zostawię sobie na wszelki wypadek jednak.
Wniosek z tego taki, że chyba wejdę do tego autobusu, ale igła z hermetycznie zamykanego woreczka, spirytus na odwagę jeśli już. ; )

środa, 8 września 2010

Koniec nauki na dziś.

Kciuki proszę, jutro ważna bitwa.

you're my Batgirl. ; ***

A więc system zadziałał, choć przyznaję, że przed zaliczeniem dopadła mnie nie lada chandra, jutro kolejny egzamin, poziom trudności raczej większy, szczególnie, że na przygotowanie było dwa dni, ale dzięki temu, jeśli zdam smak zwycięstwa będzie jeszcze większy.

Okazuje się, że mozna kupić zaje-spodnie za mniej niż 150, ba mniej niż 120, ba ! mniej niż 100, ba mniej niż 50 i ba ! mniej niż 30 złotych. Także mam nowy ulubiony sklep; jak zapłacą to nawet podam tu ich nazwę.

Wspominałem już, że mam 2 dni na opanowanie materiału na wykład ? Dziś jest dzień drugi, więc idę obierać ziemniaczki i biorę się do roboty. ^

Mam batmanową koszulkę i nic nie jest mi straszne !
My Batgirl. ; *********

sobota, 4 września 2010

Sin City !

A wiec zielona herbata, ku koncentracji i skupieniu, i jednak ciężko jest mieć w dupie to wszystko, jak zaczynam liczyć co jeszcze muszę ogarnąć, zrobić itp. Pojutrze pierwsza podwójna walka stać się może wszystko, bo zakuwanie takiej ilości makulatury nie wchodzi w grę, już nie. Oczywiście, mógłbym i wkułbym- ale tego nie zrobię bo nie chcę. ;D

Już jutro muchowiec i alphaville, więc nie ma co narzekać, byle pogoda nie spieprzyła się całkiem, i tak się zastanawiam niektórych acdc irytuje innych nakręca, a mnie poprawia humor, coś jest w tej muzyce. ;d

Proszę też o zaciskanie kciuków w pon około 10, przydadzą się ;d

piątek, 3 września 2010

acepiorundece

Tak sobie myślałem, żeby wysnuć blogową wizję na siebie za 20 lat, ale akurat leciało ACpiorunDC i Bon Scott przypomniał mi, że przeżycie kolejnych 20 lat to nie lada wysiłek skoro nawet własne wymiociny czekają tylko na okazję żeby Nas udusić.

Nauka (powinienem powtórzyć po trzykroć, ale tak naprawdę nauki mało, a nóż, wystarczy), muzyka, a dziś wieczorem Kasia i musical, taki wieczór jakiego mi potrzeba. ^

Ah, ah ah ! W niedzielę alphaville !!!
I jednak trochę mi brakuje czasów liceum, a raczej całej jego otoczki- węzła, ognisk, robienia głupot, i robienia jeszcze większych głupot.

środa, 1 września 2010

sapiencjalnie i ezoterycznie

Nauka idzie opornie i mozolnie, ale niczego innego nie oczekiwałem, taktyka zakładająca 10% wkładu pracy 30% ładnych oczu i 60% szczęścia pozostaje niezmieniona.
Nieprzemęczaniesie.

A jak się nie uda, trudno. ; )
Chociaż mam jeszcze 8 zyć, i cztery łapy na, które zawsze jakoś spadałem.
Mam też batmanowe długopisy, więc nie sposób bać się sesji (czy stresować się), sesja powinna bać się mnie, bo zjem ją na śniadanie.

bu ! ha ! ha !

Więcej Kasi ! *skandują tłumy*

wtorek, 31 sierpnia 2010

Dziennik galaktyczny; 72163792163 star date

Dbałość o historyczne dziedzictwo pozostawione na tymże blogu dla przyszłych pokoleń chciałem odnotować, że dzień dzisiejszy tj. 31 sierpnia roku Pańskiego 2010 charakteryzuje się wyjątkowo dużą ilością opadów atmosferycznych oraz niską temperaturą. Mimo skrajnie niesprzyjających warunków postanowiłem wyruszyć na ekspedycję badawczą do szafy z moim towarzyszem Kamilem Z., w trakcie tejże wyprawy odwiedzimy także bankomat wybierając z niego resztki pieniędzy. Na miejscu spotkamy zaprzyjaźnioną ekspedycję badawczą w następującym składzie:
-Kasia H.
-Karolina P.
-Patryk N.

Ze względu na jawność ekspedycji a także w obawie przed posądzeniem o nepotyzm chciałem także nadmienić, że zalecam się do wymienionej Kasi H. z zadowalającym skutkiem. [;*]

Jest też kwestia 'czegoś', które zebrawszy ponownie siły uderzyło spod łózka lub szafy.

poniedziałek, 30 sierpnia 2010

F1 !

Spontaniczna decyzja o wyjeździe była dobra i było warto, na początek liczby:

- łącznie około 28 godzin jazdy (13 na przejazdy plus małe zwiedzanie) czyli mniej więcej tyle ile spędziłem na miejscu
- jakieś 18 godzin za kółkiem- oczywiście nie bez przerwy ale w nocy i tragicznych warunkach na drodze
- 6 km pod górę aby zająć pozycję na najlepszym zakręcie koło screena (działooo się tam:D)
- xxx euro za bilet i xx za gadżety (to jest chooooreeee !), na szczęscie nie z mej kieszeni
- no i oczywiście ogłuszający hałas 24 bolidów

Może nie jestem wielkim fanem F1, ale chyba zacznę być, atmosfera panująca na torze i poza nim no i emocje są niepowtarzalne, czy było warto ?
Hell yeah !

Bungalow dla 4 osób to była porażka, podobnie jak reszta Belgii, co do pokoi powiem tylko, że widziałem lepsze schroniska młodzieżowe za ułamek tej kwoty, co do reszty kraju wszechobecny syf i imigranci. Więc nie wiem czego 'zagramaniczni' turyści oczekują od Polski ale śmiało można powiedzieć, że dostaną to zrobione lepiej ładniej i taniej w Polsce.

Miejsce- centrum Liege, robimy zdjęcia synagogi, ratusza i miejsca gdzie jeszcze 300 lat temu stała katedra, jednak po chwili okazuje się to niemożliwe gdyż banda pakoli, arabów, czy innego paciatego dziadostwa (tak obrażam ich !) każe nam wypie*dalać bo nie życzą sobie zdjęć, poza nimi (arabami) na placu nie ma nikogo, pewnie towarzystwa też sobie nie życzą.
Później zwiedzanie jednej z uroczych starych dzielnic jakich tam pełno, nagle zrobiło się jakoś obco, o ile przy uzyciu lornetki w centrum dało się wypatrzyć istotę, która z antropologicznego punktu widzenia przypomina rdzennego belga, to w tej starej dzielnicy ulica w całości była pokryta nacjami afrykańskimi. Nie to nie zbrodnia przyjechać do bogatszego kraju zarabiać, osiedlić się itp. ale starówka wygląda na ich terytorium jak chuj*wy przysłowiowy chorzów batory a pomiędzy knajpami '[cośtam] Ghnay' a 'sercem Nigru' atmosfera już koło 18 zapowiadała walki na noże.
Czy jestem rasistą ? Nie, ale zaczynam być ksenofobem bo nie chcę obudzić się w kraju, w którym centrum to miejsce, które znajduje się pomiędzy gettami azjatów(to przynajmniej porządne było), cyganów, arabów i murzynów- a dla ich obrońców polecam spacerek ulicami Liege.

Więcej wrażeń w kolejnych częściach, teraz pora Kasi si si si !

piątek, 27 sierpnia 2010

Czasami stajemy przed okazjami, z których po prostu nie sposób nie skorzystać, fajne, ekscytujące, może nie wymarzone ale nowe doświadczenie, szkoda tylko, że ceną za to jest stracony weekend z Kasią- bo szampan, i budzenie się obok, i wiele innych, które przez grzeczność pominę. ^

Wy-na-gro-dzi-my to sobie !

A teraz, Belgio przybywam !

czwartek, 26 sierpnia 2010

- a więc 6.09 zaczynam kampanię wrześniową, która będzie składała się z 7-10 bitew oraz kilku pomniejszych potyczek, a więc mobilizacja załogi, batmanowe długopisy w pogotowiu, silniki na 10,5% mocy i jazda

- cały dzień gnicia w domu, tak, tak, jest to jakieś osiągnięcie, choć z drugiej strony, nie umiałbym tak

- '19 południk' jako ziszczenie marzeń tej części społeczeństwa co to wszędzie widzi złodziei, bandę, i krzyżaków

- sam nie wiem czy lepiej być rozszarpywanym przez krokodyla czy przez piranie

- pewnego dnia, pewnego dnia, kupię sobie toster !!


wtorek, 24 sierpnia 2010

Bleeeeh

To uczucie kiedy nie chce się nic, nie chce się wyjść z domu, i nie chce się siedzieć w domu, nie chce się grać, oglądać filmu, jeździć na rowerze, ani spać, wegetacja. We-ge-ta-cja.

Widać to już okres w roku kiedy od nadmiaru wolnego poprzewracało mi się w dupie w związku z czym potrzeba mi wykładowców terrorystów. W tej chwili przydałoby mi się jakieś hobby- gry komputerowe, rower i książki to NIE hobby.

A sprzątać z nudów na pewno nie zacznę.
Dziękuję, dobranoc.

poniedziałek, 23 sierpnia 2010

Kasia sia sia sia !

Te długopisy załatwią sesję ! ; )

A jak nie to wykładowcy poznają sztuczkę z ołówkiem. ;d

A teraz w kolejności dowolnej:
1. Bo ociekasz wyjątkowością.
2. Bo potrafisz mnie zaintrygować nawet po dwóch latach (!!)
3. Bo mi się podobasz strasznie i niezmiennie.
4. Bo z Tobą jestem jak pączek w maśle.
5. Bo mnie wspierasz i rozumiesz choć nie musisz i to niełatwe.
6. Bo rozumiesz, że byłem jestem i będę dziecinny ale zakochany jak diabli.

A jak zakochańcze notki wprawiają kogoś w mdłości to dodam jeszcze. ; *************

sobota, 21 sierpnia 2010

chemioterapia dla polskiej piłki

Jestem już przy mordercach na 'G', dziwne, że było tylu na 'D', może posiadanie nazwiska na 'd' zwiększa prawdopodobieństwo zostania mordercą ?

Podobno ekstraklasa s.a. zażyczyła sobie aby zakłady bukmacherskie płaciły jej za zakłady tyle samo ile np. w Anglii płaci się za 'bukowanie' premiership. i tak oto dochodzi to pierwszego przekleństwa na tym blogu, za kurwa poziom okręgówki ?
Chciałbym, żeby pewnego dnia widownie meczów piłki nożnej w tym kraju spadły do 0, przynajmniej na jakiś czas, może wtedy udałoby się wytruć i zagłodzić tę chorą tkankę- coś jak w tytule. ; )

Dragon Age wymiata, a strzelanie to dziwnych kształtów relaksuje !

piątek, 20 sierpnia 2010

whatever doesn't kill you..

Tłumacz google mnie dziś zniszczył takim oto tłumaczeniem:
If you find that people seem worried, it is probably because they do not understand about meningitis and how it can be caught.
Czyli nic innego jak:
Jeśli stwierdzisz, że ludzie wydają się martwi, to prawdopodobnie dlatego, że nie rozumiem o zapalenie opon mózgowych i jak można go złapać.

Na szczęście nie wydaję się martwy, bo to na pewno potęgowałoby tą durną panikę, która pojawia się przy każdym bólu głowy, zawrocie czy braku równowagi.
Nie będzie mnie terroryzował żaden wirus, dziekuję za uwagę. ; )

środa, 18 sierpnia 2010

Vanitas, vanitatum et omnia vanitas

...historia rachunku, i dostępne środki.

Muszę napaść na bank, albo pomyśleć o cięciu kosztów.
Bank brzmi lepiej.

Zrobię jak w TDK. Tylko skąd wezmę autobus szkolny i tyle sznurka ?

wtorek, 17 sierpnia 2010

Świadomość, że bez większych strat mógłbym okroić moje otoczenie do 10-15 osób i niewiele by to zmieniło sprawia, że czuję się dumny. Bo tak na dłuższą metę wędrowne indywidua co to z każdym piły, srały itp. nie znajdą oparcia w krytycznych momentach, a takie w końcu muszą nadejść.

Zastanawiam się skąd ludzie mają wizje na siebie, skąd mam wiedzieć jaką drogę wybrać, skoro większość tych zawiłych ścieżek nie ma nawet mapy, dlatego zarządzanie, a kto wie, może byłbym zajebistym budowniczym mostów. Pilotem też, to na pewno, ale do tego już raczej nie dojdzie.

^

Pchły na noc. : )

'took your little plan, turn it on and on..' bazinga !

Skoro życie można sobie zaplanować z dwudziestoletnim wyprzedzeniem co do godziny i zrobić z Niego koronację rutyny i mierności to okeeeej, choć jeśli masz życie puste jak wielkanocna wydmuszka to po co udawać, że jest inaczej ?

Zresztą nieważne, byłem irytujący i bezczelny poniekąd. ;d

Zastanawiam się co by było jakby się okazało, że w sporze o krzyż, smoleńsk, politykę państwa, kościół itp. okazało się, że prawda jest po stronie Radia Maryja i popleczników, to by było dziwne, mylić się aż tak.
Ale niiie, niemożliwe.


____

I brakuje mi Kasi wiercącej się w łóżku, i budzącej mnie o 4 nad ranem aby złożyć niemoralną propozycję. ^ ('ale śpięęęęęęę')
; *


niedziela, 15 sierpnia 2010

Cat in da box

Czyli doświadczenie z kotem Schrodingera, który zamknięty w pudełku podłączonym do przewodu z trującym gazem, który to mógł lub nie kota zabić (http://www.wiw.pl/delta/kot.asp tu opisane szerzej), pan Schrodinger stwierdzał, że dopóki nie otworzy pudełka trzeba przyjąć, że kot równocześnie żyje i jest martwy. Dziś stwierdziłem, że jest też trzecia opcja- kot jest zgniły, bo nawet jeśli nie zdechnie od gazu. w końcu padnie z głodu. I czemu akurat kota wybrał ?

Na tej podstawie zaprojektowałem własny eksperyment małpa z bronią i człowiek w jednym zamkniętym pomieszczeniu, chociaż nie wiem do czego miałby on prowadzić. Ale brzmi cool, obliczenia się doda.

Słowo 'doda' zostało użyte przypadkowo.

A w odpowiedzi na radiomaryjny apel stawiam krzyż na mojej sieciowej posesji.

+


A teraz może film, czuwam i żegnam. ^



sobota, 14 sierpnia 2010

Co pan robi panie policjancie ?

Może wolę nie wiedzieć i nie pozostawiać pola wyobraźni.

Jak pełne uroków i kulinarnych pokus jest życie mówię nie tylko ja, ale i waga.
Przez 3 miesiące absolutnienicnierobienia rozleniwia się człowiek strasznie, i nawet krzyżowe wojny stają się jakieś ciekawsze.
Bo przecież każdy wie, że 'cywilizacja bez krzyża to cywilizacja śmierci', ah no i jeszcze to, że 'niemcy z krzyżem [na piersi-przyp.] walczyli i przegrali'.

A w jakiej cywilizacji takie info jest upchnięte pomiędzy Palikotem a szpitalem ? W cywilizacji baranów. Tak tak, krzyż jest ważny, ale zalany szpital lub fakt, że w Chinach zginęło w błocie jakies 1300 osób nie.
Dlatego też lepiej skupić się na sobie, w moim wypadku powrót do starej rutyny po prawie 3 miesiącach, no i sesja moja kochana. A jak sesja nie wypali to plan B. ^



+++
Nie mogę też nie wspomnieć o nowej płycie ironów- jest wreszcie !



niedziela, 25 lipca 2010

Always look at the bright side of death.

Tak sobie ostatnio myślałem o pogrzebach i umieraniu, i paru rzeczy nie rozumiem. Ot, choćby otwieranie trumien, bezsens totalny szanujący się katolik powinien wiedzieć, że duszyczka po śmierci idzie do nieba, a szanujący się ateista wie, że po śmierci ciało to gnijący worek kości. Więc pytam ja się, po cholerę na co drugim pogrzebie w tym kraju się trumny otwiera ? Widowisko, stan śmierci i rozkładu to najintymniejszy ze stanów, a tu zero poszanowania łazi towarzystwo i obłapia denata cykając okazyjnie fotkę, no masakra.

Druga sprawa to cały obrządek, na celowniku pogrzeb wiodący w kraju, czyli po katolicku. No i znów paradoks jakiś, podobno lepsze miejsce koło boga, cherubinki, i anioły odgrywające wesołe pieśni na wuwuzelach, a tu taka... stypa. Ja chcę 'always look on the bright side of life' podczas odprowadzania mojej trumny, nie chcę żeby moją śmierć była czyimś jednodniowym końcem świata, wystarczy, że dla mnie nim była. ;p

Trzy, pogrzeby w kościołach z reguły polegają na powiedzeniu 3 zdań o zmarłym, wymienieniu rodziny, i modlitewnym prawie godzinnym szale. Jaki tu sens ? Skoro to impreza dla/o zmarłym to może pozwolić kilku osobom sklecić o nieboszczyku kilka zdań i tym się zajmować, a dopiero w dalszej kolejnośći modłami i czczeniem Jezusa, on ma imprezę co tydzień, zmarły raz do roku.

Ahaaa, no i jeszcze jedno, do każdej trumny powinni montować sznureczek którego pociągnięcie spowoduje uruchomienie alarmu- tak na wypadek pomyłki. ; p

piątek, 23 lipca 2010

seks, sutanny, i litanie

http://wiadomosci.onet.pl/2201502,12,ksieza_z_rzymu_bywalcami_klubow_gejowskich,item.html

Jak to możliwe ? Przecież to niemożliwe żeby 'zaślubiny' z kościołem i zakaz związków z kobietami, powodował u młodych facetów dewiacje, albo zmianę orientacji. Ze co, że są otoczeni tylko facetami i muszą postępować wbrew instynktom wykształconymi w procesie ewolucji, które każą się chędożyć to znaczy, że mogą przejść na facetów, albo dzieci ? Przecież to bez sensu.

Jedynym logicznym wyjaśnieniem jest szatan wkradający się do ich niewinnych umysłów.



Dzień dobry !

Blogi dały ludziom nieoceniony komfort publicznego biadolenia bez wychodzenia z domu, niezależnie od tego czy chcę narzekać na patologiczną rodzinę zza ściany czy też rozwodzić się nad moim cudownym żywotem - ktoś na pewno to przeczyta.

To coś chyba powinno być tematyczne, cóż tematykę ukształtuję w trakcie tworzenia.

Biadolenie czas zacząć ;D !